Jestem żoną kruka i koleżanką..
Może role małe i mam mało do gadania, ale co tam ^^
Ważne, że coś robię.
Dzisiaj jest pierwszy dzień od połowy października, w którym nie byłam cały dzień smutna i zmęczona. :D
Jutro idę na zbiórkę do 23DSH, do mojej starej drużyny, w której się wszystko zmieniło jak słyszałam.
Lekki stresik, nie powiem.
Ale dalej nie wiem co z nim..
W kilku ludzi mam już wylane.
Widać na razie nie jest dane mi mieć przyjaciółkę od serca.
Choć Kinga ciągle gada, że jesteśmy takie same, że nasze mózgi są połączone i takie tam..
WE WILL SEE.
Muszę się chyba nauczyć grać na gitarze :P
Dzisiaj na kółku z angielskiego miałam prawie całe zdanie poprawnie. Błędem było tylko, że zamiast would (nad którym myślałam!) napisałam
Na kogoś tu nie można jednak polegać..
Ale on przyniósł mi marchewki..
Chyba na prawdę mu przeszło..
Szkoda, ale cóż. Może mu wróci..
Nawet Szezza się okazała całkiem spoko, jak na pierwszy raz, kiedy 1,5 godziny siedziałam w jej towarzystwie. :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz