Na matmie nie było kartkówki, tak! Jest w poniedziałek.
PONIEDZIAŁEK: sprawdzian z geografii, kartkówka z matmy
WTOREK: chyba nic.
ŚRODA: chyba nic
CZWARTEK: sprawdzian edb i z matmy.
PIĄTEK: chyba nic.
PONIEDZIAŁEK: sprawdzian z geografii, kartkówka z matmy
WTOREK: chyba nic.
ŚRODA: chyba nic
CZWARTEK: sprawdzian edb i z matmy.
PIĄTEK: chyba nic.
Miałam epicki sen.
*epicki sen*
Całą klasą jesteśmy na wycieczce gdzieś.
Żeby przejść z jakiegoś miejsca do domku, gdzie to wszystko się działo trzeba było zejść z takiej skarpy. Na początku był tam chyba most ale się zawalił chyba i to dokładnie w momencie kiedy ja miałam schodzić. Powiedzieli mi, że gdzieś obok jest "drabina". Znalazłam ją i chciałam schodzić i ni stąd ni zowąd złapał mnie z dołu Remek i postawił na ziemię. Ja w szoku go przytuliłam i zaczęłam dziękować i wgl się mu przedstawiłam i gadałam. Potem miał być jakiś bal. Był. Miała zacząć się wolny kawałek to chciałam poszukać Konrada żeby z nim zatańczyć. (zazdro jaka ja tam byłam odważna, chciałam go spytać o taniec :O) No niestety, nigdzie go nie znalazłam, a szukałam chyba wszędzie. Zrezygnowana wróciłam do pokoju, w którym oczywiście wszyscy siedzieli. Znaczy, większość, wszyscy by się tam nie zmieścili. Podeszłam do niego z takim tekstem:
- A Ty tutaj jesteś!
- A co, szukałaś mnie?
Odpowiedziałam na to nieśmiałym skinieniem głowy na co on odpowiedział podnosząc brew i mówiąc coś z stylu 'Mrr' i 'Mmm'. Chwilę później Kinga spytała się Konrada czy idzie z nią do łazienki (śmieszna historia, Rafał kiedyś powiedział, że idzie się załatwić na co Konrad odparł, że idzie z nim), po czym wybuchli śmiechem. Konrad odpowiedział takim 'nieee', Kinga poszła. Po jakimś czasie usiadłam obok niego. I teraz epicki moment. Konrad tak z dupy objął mnie jednym ramieniem a drugą dłoń położył mi na brzuchu, patrząc mi w oczy i mówiąc, że zaraz nie będę mogła mówić. I na prawdę jakoś tak nie mogłam złapać oddechu, więc z siadu przeniosłam się w leżenie obok siedzącego Konrada, który, ponieważ dalej obejmował mnie ramieniem, także się położył. Leżeliśmy, ja się obróciłam w jego stronę. Spletliśmy swoje palce i tak po prostu leżeliśmy.
Najgorsze było to, że ja to czułam. Czułam jego palce przylegające do moich. Czułam jego ramię obejmujące mnie. Czułam jego ciepło, ale przecież obok mnie nikogo nie było.
W tamtej chwili zachowałam się typowo dla mnie: myślałam jak to będzie dalej, czy jak wycieczka się skończy to to, co teraz jest między nami też pryśnie. Postanowiłam pójść na żywioł i go pocałować. Zbliżałam swoją głowę do jego, a on wypłutł swoje palce z mojej dłoni i zabrał ramię. Spojrzałam na niego ze smutkiem, zaskoczeniem, zapytaniem i zdenerwowaniem na co on odpowiedział: 'Nie wolno nam.'
- Ach no tak, zakaz spoufalania się uczniów - możecie myśleć, że to zdanie wyssane z palca, ale autentycznie tak powiedziałam, to chore.
*koniec epickiego snu*
I DUP, BUDZIK!
Nawet nie wiecie, jak bardzo chciało mi się płakać kiedy otworzyłam oczy i uświadomiłam sobie że leżę w swoim łóżku zamiast chłopaka, obok którego miałam zamiar się obudzić.
To był najlepszy, ale i najgorszy sen w moim życiu. I był na tyle realistyczny, że w niego uwierzyłam.
to straszne, ja chcę o nim 'zapomnieć', po prostu mieć wylane, nie przejmować się, olewać, ale po prostu nie mogę. Nie daję rady. On wszędzie jest. Albo to ja jestem wszędzie gdzie on.. Nie przejmując się nim jeszcze bardziej cierpię.
Przejmować się i cierpieć,
czy nie przejmować się i cierpieć bardziej?
- A Ty tutaj jesteś!
- A co, szukałaś mnie?
Odpowiedziałam na to nieśmiałym skinieniem głowy na co on odpowiedział podnosząc brew i mówiąc coś z stylu 'Mrr' i 'Mmm'. Chwilę później Kinga spytała się Konrada czy idzie z nią do łazienki (śmieszna historia, Rafał kiedyś powiedział, że idzie się załatwić na co Konrad odparł, że idzie z nim), po czym wybuchli śmiechem. Konrad odpowiedział takim 'nieee', Kinga poszła. Po jakimś czasie usiadłam obok niego. I teraz epicki moment. Konrad tak z dupy objął mnie jednym ramieniem a drugą dłoń położył mi na brzuchu, patrząc mi w oczy i mówiąc, że zaraz nie będę mogła mówić. I na prawdę jakoś tak nie mogłam złapać oddechu, więc z siadu przeniosłam się w leżenie obok siedzącego Konrada, który, ponieważ dalej obejmował mnie ramieniem, także się położył. Leżeliśmy, ja się obróciłam w jego stronę. Spletliśmy swoje palce i tak po prostu leżeliśmy.
Najgorsze było to, że ja to czułam. Czułam jego palce przylegające do moich. Czułam jego ramię obejmujące mnie. Czułam jego ciepło, ale przecież obok mnie nikogo nie było.
W tamtej chwili zachowałam się typowo dla mnie: myślałam jak to będzie dalej, czy jak wycieczka się skończy to to, co teraz jest między nami też pryśnie. Postanowiłam pójść na żywioł i go pocałować. Zbliżałam swoją głowę do jego, a on wypłutł swoje palce z mojej dłoni i zabrał ramię. Spojrzałam na niego ze smutkiem, zaskoczeniem, zapytaniem i zdenerwowaniem na co on odpowiedział: 'Nie wolno nam.'
- Ach no tak, zakaz spoufalania się uczniów - możecie myśleć, że to zdanie wyssane z palca, ale autentycznie tak powiedziałam, to chore.
*koniec epickiego snu*
I DUP, BUDZIK!
Nawet nie wiecie, jak bardzo chciało mi się płakać kiedy otworzyłam oczy i uświadomiłam sobie że leżę w swoim łóżku zamiast chłopaka, obok którego miałam zamiar się obudzić.
To był najlepszy, ale i najgorszy sen w moim życiu. I był na tyle realistyczny, że w niego uwierzyłam.
to straszne, ja chcę o nim 'zapomnieć', po prostu mieć wylane, nie przejmować się, olewać, ale po prostu nie mogę. Nie daję rady. On wszędzie jest. Albo to ja jestem wszędzie gdzie on.. Nie przejmując się nim jeszcze bardziej cierpię.
Przejmować się i cierpieć,
czy nie przejmować się i cierpieć bardziej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz